Bociany czarne Polska-Łódź
: środa 05 kwie 2017, 12:11
Gniazdo "Na sośnie" znajduje się na terenie Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Łodzi.
Link : http://www.lodz.lasy.gov.pl/aktualnosci ... WOTAaGekKM_
Na terenie RDLP Łódź są dwa monitorowane gniazda bociana czarnego - jedno "Na sośnie", drugie "Na dębie".
Trochę historii ze stronki gniazd :
Sezon 2016
Gniazdo "Na dębie"
" Co się wydarzyło w gnieździe bociana czarnego na dębie 27 czerwca?
Transmisja on-line z gniazda bociana czarnego okazała się być transmisją „na żywo" aż do bólu. 27 czerwca 2016 r. o godzinie 9:06 jastrząb porwał z gniazda pierwsze pisklę, a o godzinie 13:04 drugie pisklę. Mogliśmy się naocznie przekonać, że życie w lesie to ustawiczna walka na „kły, dzioby, szpony i pazury". Pierwszy raz spotykamy się z sytuacją ataku jastrzębia na pisklęta bociana czarnego. Do tej pory w warunkach Polski środkowej zaobserwowaliśmy jedynie ataki kuny leśnej na pisklęta bociana czarnego.
Każde z porwanych piskląt ważyło około 1 kg. Mimo to jastrząb z łatwością porwał zarówno pierwsze jak i drugie pisklę. Ataki były błyskawiczne. Za drugim razem trzeci maluch prawie został strącony z gniazda impetem uderzenia. Zupełnie nie wiedział „o co chodzi". Okazało się,
że w lesie jastrząb jest drapieżnikiem „doskonałym".
Dlaczego żadnego rodzica nie było na gnieździe? Rodzice maja trudny dylemat do rozstrzygnięcia. Na początku pisklęta są zupełnie bezbronne i chociażby z racji swoich niewielkich rozmiarów mogą być łatwym łupem na przykład dla kruka, nie mówiąc o takich drapieżnikach jak kuna leśna, jastrząb, czy bielik. Ale jednocześnie zapotrzebowanie piskląt na pokarm jest niewielkie i jeden rodzic z łatwością przynosi wystarczającą ilość pokarmu. Drugi rodzic dzień i noc pilnuje piskląt. Rodzice zastępują się w tych rolach. W miarę jak pisklęta są coraz większe gwałtownie rośnie zapotrzebowanie na pokarm. Z racji większych rozmiarów pisklęta są też trochę bezpieczniejsze.
W poszukiwanie pokarmu musi się zaangażować dwójka rodziców. Pisklęta siłą rzeczy muszą pozostać bez opieki. Jeśli okoliczne cieki są zasobne w ryby, dzień zostawienia piskląt bez opieki można trochę opóźnić, ale w końcu pisklęta muszą zostać same. Z obserwacji naszego gniazda wynika, że rodzice często wracali do gniazda z niewielką ilością pokarmu. Pożywienia zaczynało brakować rosnącym pisklętom, a to zmuszało ptaki dorosłe do coraz dłuższego żerowania
i coraz dłuższego zostawiania piskląt bez opieki.
27 czerwca po południu w gnieździe pozostało jedynie najmłodsze i najmniejsze pisklę.
To, że jastrząb wrócił tego samego dnia po drugie pisklę wskazuje na to, że był to rodzic szukający pokarmu dla swoich piskląt. Niestety (z punktu widzenia osób zaangażowanych
w uruchomienie transmisji), jastrząb najprawdopodobniej wróci po trzecie pisklę.
Czy ingerować w taką sytuację. Chcielibyśmy, ale jedyny sposób to zabicie jastrzębia. Ale las,
w którym znajduje się gniazdo bociana czarnego jest również domem dla jastrzębia. Jastrząb to nasz rodzimy gatunek. Bocian czarny i jastrząb (i kuna leśna i ryś i bielik i puchacz) koegzystują ze sobą w lesie od setek tysięcy lat. I bocian czarny nie wyginął. Dlaczego? Bo jastrząb
w naszych warunkach poluje głównie na gołębie, kuna leśna i puchacz na gryzonie, ryś na sarny, a bielik na kaczki i łyski. Rzadko ich ofiarą padają bociany czarne. Musimy zatem zaakceptować sytuację, że czasami dochodzi do takich ataków i w konsekwencji zagęszczenie ofiary – w tym przypadku bociana czarnego – będzie niższe. Mimo tych „strat" w zagęszczeniu ofiar jako biolog zdecydowanie opowiadam się za lasem „prawdziwym", ze wszystkim poziomami troficznymi.
A drapieżniki (podkreślam rodzime) są niezbędnym elementem takiego lasu.
Co się wydarzyło w gnieździe bociana czarnego na dębie 30 czerwca?
Po porwaniu 27 czerwca przez jastrzębia dwóch piskląt, dorosłe bociany wyraźnie zmieniły swój sposób zachowania się przy gnieździe. Wróciły do pilnowania ostatniego pisklęcia. Również w nocy, choć nie zawsze było to widoczne na ekranie. Dało się jednak usłyszeć wtedy od czasu do czasu łopot skrzydeł – to był dorosły bocian odpoczywający na konarze obok gniazda. 28 i 29 czerwca w ciągu dnia bociany na zmianę pilnują pisklaka, choć były w tym pilnowaniu kilkudziesięciominutowe przerwy. 29/30 czerwca mały bocian był pilnowany przez całą noc. Ale 30 czerwca o 9:38, nie czekając na zmiennika, pilnujący bocian odleciał. Jastrząb porwał ostatnie pisklę o 10:14. Bocian zmiennik pojawił się o 11:35.
Po indywidualnych cechach upierzenia oraz wybarwieniu dzioba możemy odróżnić oba bociany. Wiemy zatem, że bocian, który odleciał o 9:38 i bocian, który przyleciał o 11:35 były różnymi osobnikami. Z wcześniejszych obserwacji wiadomo, że podczas trzech kolejnych ataków jastrzębia na pisklęta żadnego rodzica nie było na gnieździe. Bociany po powrocie na gniazdo nie wiedziały zatem dlaczego znikają pisklęta. Ale kamera zarejestrowała jeszcze jedną sytuację. Bocian stał wtedy na gnieździe, a bezpośrednio w pobliżu gniazda pojawił się jakiś drapieżnik, najprawdopodobniej jastrząb. Bocian natychmiast obniżył pozycję, rozłożył skrzydła i zasłonił nimi pisklęta. Domniemany jastrząb odleciał, bocian się uspokoił i stał dalej na gnieździe. Osobnikiem, który zasłonił pisklęta przed drapieżnikiem był właśnie nasz zmiennik, który 30 czerwca wrócił na gniazdo o 11:35. Z wcześniejszych obserwacji 28 i 29 czerwca wynika, że bocian ten przed odlotem z gniazda zawsze czekał na drugiego bociana. Dlaczego zatem bocian, który 30 czerwca o 9:38 odleciał z gniazda nie poczekał na zmiennika? Możemy jedynie przypuszczać, że bocian ten był mniej ostrożny, gdyż nie widział jastrzębia bezpośrednio przy gnieździe. Na pewno widywał jastrzębie w lesie, ale zapewne nie bezpośrednio przy gnieździe. W przeciwieństwie do swojego zmiennika nie odebrał zatem zniknięcia dwóch piskląt 27 czerwca jako sygnału o skrajnym zagrożeniu dla ostatniego pisklęcia. I właśnie ten mniej ostrożny osobnik okazał się słabym punktem obrony gniazda przed jastrzębiem.
30 czerwca wieczorem 10 m od gniazda odnaleźliśmy szczątki naszego bocianka. Był zbyt ciężki, aby jastrząb zaniósł go do gniazda, został więc zjedzony na miejscu.
Bociany z naszej pary przystąpiły w tym roku do lęgów z opóźnieniem około dwóch tygodni. Widocznie coś poszło „nie tak" na początku kwietnia i stąd to opóźnienie. Możliwe, że jest to nowa para (a przynajmniej jeden z osobników jest nowy). Nasze bociany nie mają obrączek ornitologicznych, nie znamy więc ich wieku, pochodzenia i doświadczenia. Nie wiemy, czy do lęgów przystąpiły po raz pierwszy. Miejmy nadzieję, że bolesne doświadczenia tego roku spowodują, że w przyszłym roku będą dłużej pilnowały piskląt.
Co dalej stanie się z dorosłymi bocianami? Na powtórzenie lęgu jest już zdecydowanie za późno. Zapewne przez kilka dni będą jeszcze wracały na gniazdo, a później pogodzą się ze stratą i resztę lata spędzą nad jakąś rzeką, żerując i przygotowując się do wrześniowego odlotu do Afryki. Będziemy ich wypatrywali w roku 2017.
prof. Piotr Zieliński
Filmiki dokumentujące to zdarzenie
https://www.youtube.com/watch?v=vDqjG11wv1g
https://www.youtube.com/watch?v=ayXvqqGXx-A
Link : http://www.lodz.lasy.gov.pl/aktualnosci ... WOTAaGekKM_
Na terenie RDLP Łódź są dwa monitorowane gniazda bociana czarnego - jedno "Na sośnie", drugie "Na dębie".
Trochę historii ze stronki gniazd :
Sezon 2016
Gniazdo "Na dębie"
" Co się wydarzyło w gnieździe bociana czarnego na dębie 27 czerwca?
Transmisja on-line z gniazda bociana czarnego okazała się być transmisją „na żywo" aż do bólu. 27 czerwca 2016 r. o godzinie 9:06 jastrząb porwał z gniazda pierwsze pisklę, a o godzinie 13:04 drugie pisklę. Mogliśmy się naocznie przekonać, że życie w lesie to ustawiczna walka na „kły, dzioby, szpony i pazury". Pierwszy raz spotykamy się z sytuacją ataku jastrzębia na pisklęta bociana czarnego. Do tej pory w warunkach Polski środkowej zaobserwowaliśmy jedynie ataki kuny leśnej na pisklęta bociana czarnego.
Każde z porwanych piskląt ważyło około 1 kg. Mimo to jastrząb z łatwością porwał zarówno pierwsze jak i drugie pisklę. Ataki były błyskawiczne. Za drugim razem trzeci maluch prawie został strącony z gniazda impetem uderzenia. Zupełnie nie wiedział „o co chodzi". Okazało się,
że w lesie jastrząb jest drapieżnikiem „doskonałym".
Dlaczego żadnego rodzica nie było na gnieździe? Rodzice maja trudny dylemat do rozstrzygnięcia. Na początku pisklęta są zupełnie bezbronne i chociażby z racji swoich niewielkich rozmiarów mogą być łatwym łupem na przykład dla kruka, nie mówiąc o takich drapieżnikach jak kuna leśna, jastrząb, czy bielik. Ale jednocześnie zapotrzebowanie piskląt na pokarm jest niewielkie i jeden rodzic z łatwością przynosi wystarczającą ilość pokarmu. Drugi rodzic dzień i noc pilnuje piskląt. Rodzice zastępują się w tych rolach. W miarę jak pisklęta są coraz większe gwałtownie rośnie zapotrzebowanie na pokarm. Z racji większych rozmiarów pisklęta są też trochę bezpieczniejsze.
W poszukiwanie pokarmu musi się zaangażować dwójka rodziców. Pisklęta siłą rzeczy muszą pozostać bez opieki. Jeśli okoliczne cieki są zasobne w ryby, dzień zostawienia piskląt bez opieki można trochę opóźnić, ale w końcu pisklęta muszą zostać same. Z obserwacji naszego gniazda wynika, że rodzice często wracali do gniazda z niewielką ilością pokarmu. Pożywienia zaczynało brakować rosnącym pisklętom, a to zmuszało ptaki dorosłe do coraz dłuższego żerowania
i coraz dłuższego zostawiania piskląt bez opieki.
27 czerwca po południu w gnieździe pozostało jedynie najmłodsze i najmniejsze pisklę.
To, że jastrząb wrócił tego samego dnia po drugie pisklę wskazuje na to, że był to rodzic szukający pokarmu dla swoich piskląt. Niestety (z punktu widzenia osób zaangażowanych
w uruchomienie transmisji), jastrząb najprawdopodobniej wróci po trzecie pisklę.
Czy ingerować w taką sytuację. Chcielibyśmy, ale jedyny sposób to zabicie jastrzębia. Ale las,
w którym znajduje się gniazdo bociana czarnego jest również domem dla jastrzębia. Jastrząb to nasz rodzimy gatunek. Bocian czarny i jastrząb (i kuna leśna i ryś i bielik i puchacz) koegzystują ze sobą w lesie od setek tysięcy lat. I bocian czarny nie wyginął. Dlaczego? Bo jastrząb
w naszych warunkach poluje głównie na gołębie, kuna leśna i puchacz na gryzonie, ryś na sarny, a bielik na kaczki i łyski. Rzadko ich ofiarą padają bociany czarne. Musimy zatem zaakceptować sytuację, że czasami dochodzi do takich ataków i w konsekwencji zagęszczenie ofiary – w tym przypadku bociana czarnego – będzie niższe. Mimo tych „strat" w zagęszczeniu ofiar jako biolog zdecydowanie opowiadam się za lasem „prawdziwym", ze wszystkim poziomami troficznymi.
A drapieżniki (podkreślam rodzime) są niezbędnym elementem takiego lasu.
Co się wydarzyło w gnieździe bociana czarnego na dębie 30 czerwca?
Po porwaniu 27 czerwca przez jastrzębia dwóch piskląt, dorosłe bociany wyraźnie zmieniły swój sposób zachowania się przy gnieździe. Wróciły do pilnowania ostatniego pisklęcia. Również w nocy, choć nie zawsze było to widoczne na ekranie. Dało się jednak usłyszeć wtedy od czasu do czasu łopot skrzydeł – to był dorosły bocian odpoczywający na konarze obok gniazda. 28 i 29 czerwca w ciągu dnia bociany na zmianę pilnują pisklaka, choć były w tym pilnowaniu kilkudziesięciominutowe przerwy. 29/30 czerwca mały bocian był pilnowany przez całą noc. Ale 30 czerwca o 9:38, nie czekając na zmiennika, pilnujący bocian odleciał. Jastrząb porwał ostatnie pisklę o 10:14. Bocian zmiennik pojawił się o 11:35.
Po indywidualnych cechach upierzenia oraz wybarwieniu dzioba możemy odróżnić oba bociany. Wiemy zatem, że bocian, który odleciał o 9:38 i bocian, który przyleciał o 11:35 były różnymi osobnikami. Z wcześniejszych obserwacji wiadomo, że podczas trzech kolejnych ataków jastrzębia na pisklęta żadnego rodzica nie było na gnieździe. Bociany po powrocie na gniazdo nie wiedziały zatem dlaczego znikają pisklęta. Ale kamera zarejestrowała jeszcze jedną sytuację. Bocian stał wtedy na gnieździe, a bezpośrednio w pobliżu gniazda pojawił się jakiś drapieżnik, najprawdopodobniej jastrząb. Bocian natychmiast obniżył pozycję, rozłożył skrzydła i zasłonił nimi pisklęta. Domniemany jastrząb odleciał, bocian się uspokoił i stał dalej na gnieździe. Osobnikiem, który zasłonił pisklęta przed drapieżnikiem był właśnie nasz zmiennik, który 30 czerwca wrócił na gniazdo o 11:35. Z wcześniejszych obserwacji 28 i 29 czerwca wynika, że bocian ten przed odlotem z gniazda zawsze czekał na drugiego bociana. Dlaczego zatem bocian, który 30 czerwca o 9:38 odleciał z gniazda nie poczekał na zmiennika? Możemy jedynie przypuszczać, że bocian ten był mniej ostrożny, gdyż nie widział jastrzębia bezpośrednio przy gnieździe. Na pewno widywał jastrzębie w lesie, ale zapewne nie bezpośrednio przy gnieździe. W przeciwieństwie do swojego zmiennika nie odebrał zatem zniknięcia dwóch piskląt 27 czerwca jako sygnału o skrajnym zagrożeniu dla ostatniego pisklęcia. I właśnie ten mniej ostrożny osobnik okazał się słabym punktem obrony gniazda przed jastrzębiem.
30 czerwca wieczorem 10 m od gniazda odnaleźliśmy szczątki naszego bocianka. Był zbyt ciężki, aby jastrząb zaniósł go do gniazda, został więc zjedzony na miejscu.
Bociany z naszej pary przystąpiły w tym roku do lęgów z opóźnieniem około dwóch tygodni. Widocznie coś poszło „nie tak" na początku kwietnia i stąd to opóźnienie. Możliwe, że jest to nowa para (a przynajmniej jeden z osobników jest nowy). Nasze bociany nie mają obrączek ornitologicznych, nie znamy więc ich wieku, pochodzenia i doświadczenia. Nie wiemy, czy do lęgów przystąpiły po raz pierwszy. Miejmy nadzieję, że bolesne doświadczenia tego roku spowodują, że w przyszłym roku będą dłużej pilnowały piskląt.
Co dalej stanie się z dorosłymi bocianami? Na powtórzenie lęgu jest już zdecydowanie za późno. Zapewne przez kilka dni będą jeszcze wracały na gniazdo, a później pogodzą się ze stratą i resztę lata spędzą nad jakąś rzeką, żerując i przygotowując się do wrześniowego odlotu do Afryki. Będziemy ich wypatrywali w roku 2017.
prof. Piotr Zieliński
Filmiki dokumentujące to zdarzenie
https://www.youtube.com/watch?v=vDqjG11wv1g
https://www.youtube.com/watch?v=ayXvqqGXx-A