Tak się w Sławacinku zaczęło ...
: niedziela 07 kwie 2019, 15:32
Autorem opowieści jest Sylwek
KRÓTKA HISTORIA NASZEGO GNIAZDA
Dawno, dawno temu... W latach 80 - tych ubiegłego wieku. W moim rodzinnym domu w Sławacinku Starym, jako dzieci mieliśmy w oddali piękny, bezpośredni widok na gniazdo bocianów. Gniazdo znajdowało się nieopodal, na stodole jednego z gospodarzy.
Przelatujące nad naszymi głowami bociany za każdym razem wzbudzały naszą ogromną radość
i ekscytację, a ich powroty z Afryki zawsze były wyczekiwanym i niezwykłym wydarzeniem. Taka sielanka powtarzała się co roku przez kilkanaście lat. Jednak później z nieznanych przyczyn bociany przestały się osiedlać, a najbliższe gniazda były ok kilometr od nas. Nadal obserwowaliśmy je na łąkach ponieważ okoliczne tereny są obfite w pokarm i sprzyjające bocianom. Jednak były to bociany z innych gniazd i wsi.
Moje przywiązanie do bocianów wzmocniło również smutne wydarzenie z przeszłości. Pewnego letniego dnia razem z kolegami, mieliśmy wówczas jakieś 5 - 8 lat, zauważyliśmy na łące bociana, który miał opuszczone skrzydło i stał tak nieruchomo dłuższy czas. Zastanawialiśmy się co się dzieje i czemu nie odlatuje. Domyślaliśmy się, że może mieć zranione skrzydło. Naszemu sąsiadowi udało się go złapać i zawieźć do weterynarza jednak nie udało mu się pomóc i bocian został uśpiony. Było to na początku lat 80-tych i nie było wówczas takich ośrodków pomocy ptakom jak teraz. Bardzo to przeżyliśmy. Ktoś oddał tego bociana do wypchania a potem przekazał nam w prezencie. Był w naszym domu przez kolejne kilkanaście lat i przez to mogliśmy się dokładnie przyglądać i podziwiać jak wygląda bocian z bliska.
Historia naszego gniazda zaczęła się wiele lat później -w 2009r. Pomyślałem wówczas aby zrobić niespodziankę mojej małej córeczce Oli (wówczas miała 3 lata) i na podwórku moich rodziców postawić słup pod gniazdo aby ona również mogła przeżywać tę samą radość z oglądania bocianów co kiedyś ja.
Pojechaliśmy z Olą do pobliskiego tartaku i zakupiliśmy 12 metrowy słup sosnowy, który pan ciągnikiem przyciągnął do nas na podwórko. Miałem jednak obawy czy to wszystko ma sens ponieważ bocianów od dawna w pobliżu nie było, a nie brakowało głosów, że to nie takie proste i nie wystarczy postawić słup i bociany przylecą. Rozsądek podpowiadał, że w sumie racja bo skąd taki bocian ma wiedzieć że to miejsce na gniazdo i jak je w ogóle ma znaleźć. Obserwując bociany w innych miejscowościach można zauważyć że zdarzają się platformy pod gniazda które nie odpowiadają bocianom i od wielu lat pozostają puste. Być może podobnie byłoby też z naszym gniazdem.
Te rozterki spowodowały, że słup przeleżał zimę na ziemi... Jednak upór w dążeniu do celu i niechęć do słuchania że pomysł nie wypali a także poparcie dla pomysłu ze strony rodziny i sąsiadów spowodowały że postanowiłem poważniej podejść do tematu. Było już jednak lato 2010r a więc sezon lęgowy dawno się rozpoczął (bociany intensywnie poszukują gniazda bezpośrednio po powrocie z Afryki). Mój tato Jan pospawał specjalną konstrukcję pod gniazdo. Słup został okorowany i zaimpregnowany, a następnie wspólnym wysiłkiem kilkunastu osób wkopany i postawiony do pionu. Słup po wkopaniu miał 10m wysokości. Na gnieździe przymocowaliśmy trochę gałęzi jako zaczątek gniazda i zaczęło się oczekiwanie czy bociany dostrzegą to co dla nich przygotowaliśmy.
Mijały dni, bociany przelatywały i nic... Był już środek lata gdy rankiem dostrzegliśmy siedzącego na gnieździe bociana! Radość była ogromna, ponieważ znaczyło to że bocian rozpoznał nasz słup jako potencjalne miejsce na gniazdo. Nie trwało to jednak długo i po godzinie lub dwóch bocian odleciał i już nie wrócił. Tego sezonu więcej bocianów już nie było. Według mojej oceny przygotowany przez nas zaczątek gniazda (w dużej części rozkradziony następnie przez kawki) był zbyt skromny i gniazdo wymagało zbyt wiele pracy aby zachęcić bociany do pozostania.
Zacząłem się zastanawiać czy to wszystko ma sens jednak tak łatwo nie zamierzałem się poddać. Wczesną wiosną kolejnego 2011r wspiąłem się na gniazdo i wciągając na linie kolejne porcje patyków uplotłem je na nowo starając się tym razem aby gniazdo jak najbardziej przypominało to co zrobiłyby same bociany. Znowu rozpoczęło się oczekiwanie i niepewność czy nasze działania przyniosą jakiś pozytywny skutek.
Minął długi miesiąc oczekiwania i wypatrywania przelatujących bocianów i nagle stało się! Dokładnie 19-04-2011r na gniazdo przyleciała para bocianów. Cieszyliśmy się bardzo z dwóch powodów po pierwsze z samego przylotu bocianów, a po drugie ponieważ od razu zaakceptowały gniazdo i zostały na noc. Obserwowaliśmy również walki o gniazdo ale nasza para dzielnie się broniła co dobrze rokowało na przyszłość.
Przez kolejne dni bociany latały na żerowisko i wracały, wprowadzały poprawki do gniazda jednak nie przystąpiły do lęgu ale cały sezon były na gnieździe i opiekowały się nim. Wówczas jeszcze nie wiedziałem że bociany oprócz patyków uszczelniają gniazdo ziemią (najczęściej darnią), a gniazdo które uplotłem było zupełnie ażurowe i przeświecało na wylot.
W 2012r bociany dość późno pojawiły się na gnieździe bo dopiero trzeciego maja. Niestety z bocianami jest tak że nie można na 100% stwierdzić czy przyleciała ta sama para co w zeszłym roku. Bociany zabrały się za dokończenie prac nad gniazdem jednak lęgu po raz kolejny nie było. Przyjemnie było znowu patrzeć na takie piękne ptaki przelatujące nad naszymi głowami.
Wówczas też zacząłem myśleć o zakupie kamery aby tak na własne potrzeby mieć możliwość podglądu co się dzieje w gnieździe. Po zainstalowaniu pierwszej kamery w marcu 2013r, która niestety działała ledwie dwa tygodnie i się zepsuła (zamokła) musiałem szybko zakupić kolejną. Mając ograniczone fundusze wybrałem nie najlepszej jakości kamerę jednak to co można było dzięki niej zobaczyć w pełni rekompensowało niedostatki jakości obrazu.
28-04-2013r na gnieździe pojawiła się para bocianów. Całkiem możliwe że była to ta sama para co w poprzednich latach. Już wcześniej miałem przeświadczenie, że są to niedoświadczone bociany, które dopiero uczą się życia i wyprowadzania lęgu. Dwa jaja zostały złożone bardzo późno jak na bociany ponieważ dopiero na początku czerwca (zwykle w maju wykluwają się już młode).
Widoki z kamerki był tak ekscytujące, że uznałem iż koniecznie muszę podzielić się tym z innymi, a w szczególności ze znajomymi. W tym celu stworzyłem pierwszą prostą stronę internetową, wykupiłem domenę bociany-online.pl oraz umieściłem na niej obraz z kamery.
Cdn...
KRÓTKA HISTORIA NASZEGO GNIAZDA
Dawno, dawno temu... W latach 80 - tych ubiegłego wieku. W moim rodzinnym domu w Sławacinku Starym, jako dzieci mieliśmy w oddali piękny, bezpośredni widok na gniazdo bocianów. Gniazdo znajdowało się nieopodal, na stodole jednego z gospodarzy.
Przelatujące nad naszymi głowami bociany za każdym razem wzbudzały naszą ogromną radość
i ekscytację, a ich powroty z Afryki zawsze były wyczekiwanym i niezwykłym wydarzeniem. Taka sielanka powtarzała się co roku przez kilkanaście lat. Jednak później z nieznanych przyczyn bociany przestały się osiedlać, a najbliższe gniazda były ok kilometr od nas. Nadal obserwowaliśmy je na łąkach ponieważ okoliczne tereny są obfite w pokarm i sprzyjające bocianom. Jednak były to bociany z innych gniazd i wsi.
Moje przywiązanie do bocianów wzmocniło również smutne wydarzenie z przeszłości. Pewnego letniego dnia razem z kolegami, mieliśmy wówczas jakieś 5 - 8 lat, zauważyliśmy na łące bociana, który miał opuszczone skrzydło i stał tak nieruchomo dłuższy czas. Zastanawialiśmy się co się dzieje i czemu nie odlatuje. Domyślaliśmy się, że może mieć zranione skrzydło. Naszemu sąsiadowi udało się go złapać i zawieźć do weterynarza jednak nie udało mu się pomóc i bocian został uśpiony. Było to na początku lat 80-tych i nie było wówczas takich ośrodków pomocy ptakom jak teraz. Bardzo to przeżyliśmy. Ktoś oddał tego bociana do wypchania a potem przekazał nam w prezencie. Był w naszym domu przez kolejne kilkanaście lat i przez to mogliśmy się dokładnie przyglądać i podziwiać jak wygląda bocian z bliska.
Historia naszego gniazda zaczęła się wiele lat później -w 2009r. Pomyślałem wówczas aby zrobić niespodziankę mojej małej córeczce Oli (wówczas miała 3 lata) i na podwórku moich rodziców postawić słup pod gniazdo aby ona również mogła przeżywać tę samą radość z oglądania bocianów co kiedyś ja.
Pojechaliśmy z Olą do pobliskiego tartaku i zakupiliśmy 12 metrowy słup sosnowy, który pan ciągnikiem przyciągnął do nas na podwórko. Miałem jednak obawy czy to wszystko ma sens ponieważ bocianów od dawna w pobliżu nie było, a nie brakowało głosów, że to nie takie proste i nie wystarczy postawić słup i bociany przylecą. Rozsądek podpowiadał, że w sumie racja bo skąd taki bocian ma wiedzieć że to miejsce na gniazdo i jak je w ogóle ma znaleźć. Obserwując bociany w innych miejscowościach można zauważyć że zdarzają się platformy pod gniazda które nie odpowiadają bocianom i od wielu lat pozostają puste. Być może podobnie byłoby też z naszym gniazdem.
Te rozterki spowodowały, że słup przeleżał zimę na ziemi... Jednak upór w dążeniu do celu i niechęć do słuchania że pomysł nie wypali a także poparcie dla pomysłu ze strony rodziny i sąsiadów spowodowały że postanowiłem poważniej podejść do tematu. Było już jednak lato 2010r a więc sezon lęgowy dawno się rozpoczął (bociany intensywnie poszukują gniazda bezpośrednio po powrocie z Afryki). Mój tato Jan pospawał specjalną konstrukcję pod gniazdo. Słup został okorowany i zaimpregnowany, a następnie wspólnym wysiłkiem kilkunastu osób wkopany i postawiony do pionu. Słup po wkopaniu miał 10m wysokości. Na gnieździe przymocowaliśmy trochę gałęzi jako zaczątek gniazda i zaczęło się oczekiwanie czy bociany dostrzegą to co dla nich przygotowaliśmy.
Mijały dni, bociany przelatywały i nic... Był już środek lata gdy rankiem dostrzegliśmy siedzącego na gnieździe bociana! Radość była ogromna, ponieważ znaczyło to że bocian rozpoznał nasz słup jako potencjalne miejsce na gniazdo. Nie trwało to jednak długo i po godzinie lub dwóch bocian odleciał i już nie wrócił. Tego sezonu więcej bocianów już nie było. Według mojej oceny przygotowany przez nas zaczątek gniazda (w dużej części rozkradziony następnie przez kawki) był zbyt skromny i gniazdo wymagało zbyt wiele pracy aby zachęcić bociany do pozostania.
Zacząłem się zastanawiać czy to wszystko ma sens jednak tak łatwo nie zamierzałem się poddać. Wczesną wiosną kolejnego 2011r wspiąłem się na gniazdo i wciągając na linie kolejne porcje patyków uplotłem je na nowo starając się tym razem aby gniazdo jak najbardziej przypominało to co zrobiłyby same bociany. Znowu rozpoczęło się oczekiwanie i niepewność czy nasze działania przyniosą jakiś pozytywny skutek.
Minął długi miesiąc oczekiwania i wypatrywania przelatujących bocianów i nagle stało się! Dokładnie 19-04-2011r na gniazdo przyleciała para bocianów. Cieszyliśmy się bardzo z dwóch powodów po pierwsze z samego przylotu bocianów, a po drugie ponieważ od razu zaakceptowały gniazdo i zostały na noc. Obserwowaliśmy również walki o gniazdo ale nasza para dzielnie się broniła co dobrze rokowało na przyszłość.
Przez kolejne dni bociany latały na żerowisko i wracały, wprowadzały poprawki do gniazda jednak nie przystąpiły do lęgu ale cały sezon były na gnieździe i opiekowały się nim. Wówczas jeszcze nie wiedziałem że bociany oprócz patyków uszczelniają gniazdo ziemią (najczęściej darnią), a gniazdo które uplotłem było zupełnie ażurowe i przeświecało na wylot.
W 2012r bociany dość późno pojawiły się na gnieździe bo dopiero trzeciego maja. Niestety z bocianami jest tak że nie można na 100% stwierdzić czy przyleciała ta sama para co w zeszłym roku. Bociany zabrały się za dokończenie prac nad gniazdem jednak lęgu po raz kolejny nie było. Przyjemnie było znowu patrzeć na takie piękne ptaki przelatujące nad naszymi głowami.
Wówczas też zacząłem myśleć o zakupie kamery aby tak na własne potrzeby mieć możliwość podglądu co się dzieje w gnieździe. Po zainstalowaniu pierwszej kamery w marcu 2013r, która niestety działała ledwie dwa tygodnie i się zepsuła (zamokła) musiałem szybko zakupić kolejną. Mając ograniczone fundusze wybrałem nie najlepszej jakości kamerę jednak to co można było dzięki niej zobaczyć w pełni rekompensowało niedostatki jakości obrazu.
28-04-2013r na gnieździe pojawiła się para bocianów. Całkiem możliwe że była to ta sama para co w poprzednich latach. Już wcześniej miałem przeświadczenie, że są to niedoświadczone bociany, które dopiero uczą się życia i wyprowadzania lęgu. Dwa jaja zostały złożone bardzo późno jak na bociany ponieważ dopiero na początku czerwca (zwykle w maju wykluwają się już młode).
Widoki z kamerki był tak ekscytujące, że uznałem iż koniecznie muszę podzielić się tym z innymi, a w szczególności ze znajomymi. W tym celu stworzyłem pierwszą prostą stronę internetową, wykupiłem domenę bociany-online.pl oraz umieściłem na niej obraz z kamery.
Cdn...